Cholesterol i statyny – fakty, mity i rzeczywiste efekty
Pod koniec 2021 roku stanąłem twarzą w twarz z niewygodną prawdą – moje wyniki cholesterolu były niepokojąco wysokie. Cholesterol całkowity przekraczał 280 mg/dL, a poziom LDL – tzw. „złego cholesterolu” – sięgał ponad 200 mg/dL. Wiedziałem, że takie wartości znacząco zwiększają ryzyko miażdżycy, zawału serca czy udaru mózgu. Lekarz zaproponował rozpoczęcie leczenia statynami – konkretnie Rosuwastatyną (Roswera 10 mg).
Nie ukrywam – miałem wątpliwości. W sieci można znaleźć mnóstwo artykułów podsycających tzw. „statynofobię”, przedstawiających te leki jako zło konieczne lub „spisek” przemysłu farmaceutycznego. Postanowiłem więc połączyć moją historię z twardymi danymi i głosem eksperta, by skonfrontować się z najpopularniejszymi mitami.
Czym tak naprawdę jest cholesterol?
Cholesterol to złożona, ale i fascynująca cząsteczka organiczna. Spożywamy go, sami go produkujemy, magazynujemy i wydalamy. Co ważne, bez cholesterolu nie ma życia – jest on niezbędny do budowy komórek i produkcji hormonów.
Większość cholesterolu, który zjadamy, nie jest wchłaniana. Kluczowym źródłem cholesterolu w naszym ciele jest ten, który sami produkujemy (głównie w wątrobie). Dlatego właśnie dieta, choć ważna, często nie wystarcza, by znacząco obniżyć jego wysoki poziom we krwi. Spożywanie cholesterolu w jedzeniu ma na to znikomy wpływ – to fakt naukowy, a nie opinia.
Moje wyniki po wdrożeniu statyn
Już po kilku miesiącach stosowania Rosuwastatyny efekty były spektakularne:
- Cholesterol całkowity: spadł z ~285 do ~179 mg/dL
- LDL („zły” cholesterol): obniżył się z >200 do ~86 mg/dL
- HDL („dobry” cholesterol): pozostał na świetnym poziomie, wzrastając do prawie 76 mg/dL
Po ponad trzech latach terapii, moje wyniki są stabilne i mieszczą się w normie. Co najważniejsze: nie odczułem żadnych istotnych skutków ubocznych – ani problemów z mięśniami, ani z pamięcią, ani z wątrobą.
Statyny okiem eksperta: Prof. Maciej Banach rozprawia się z mitami
Moje pozytywne doświadczenia nie są odosobnionym przypadkiem. Potwierdza to jeden z największych autorytetów w dziedzinie kardiologii, prof. dr hab. n. med. Maciej Banach. W wywiadzie dla portalu Medonet.pl ekspert podkreśla, że statyny to „leki nieprawdopodobnie skuteczne”, które należą do najlepiej przebadanych i tolerowanych na świecie.
Oto jak nauka i moje wyniki obalają najczęstsze mity:
MIT 1: „Statyny niszczą wątrobę.”
To najczęstsza obawa pacjentów. A co na to moje wyniki? Enzymy wątrobowe (ALT i AST) badane regularnie przez ponad 3 lata pozostają w idealnej normie:
- AST: 29.12.2021: 27 U/L -> 14.04.2025: 23 U/L
- ALT: 29.12.2021: 22 U/L -> 14.04.2025: 17 U/L
Moje dane idealnie ilustrują to, co wyjaśnia prof. Banach:
„Nie ma żadnych twardych danych, które mówią, że statyny uszkadzają komórkę wątrobową. (…) Jedynym przeciwwskazaniem do stosowania statyn są ostre choroby wątroby”.
Profesor dodaje, że chwilowy wzrost enzymów wątrobowych na początku terapii jest naturalną reakcją fizjologiczną i u ponad 90% pacjentów wraca do normy. Moje wyniki są tego najlepszym dowodem.
MIT 2: „Statyny powodują groźne skutki uboczne, zwłaszcza bóle mięśni.”
Prof. Banach stanowczo stwierdza, że istnieją tylko trzy potwierdzone działania niepożądane statyn:
- Bóle mięśniowe – występują u ok. 5-7% pacjentów i mają specyficzny charakter (symetryczne, w dużych partiach mięśni). Często jest to tzw. efekt nocebo (dolegliwości wynikające z negatywnego nastawienia).
- Nowe przypadki cukrzycy – ryzyko dotyczy głównie osób z predyspozycjami (stan przedcukrzycowy, otyłość), a korzyści z redukcji ryzyka zawału i tak są pięciokrotnie większe.
- Tymczasowy wzrost enzymów wątrobowych – o czym pisałem wyżej.
Jak podkreśla profesor, aż 93-95% pacjentów przyjmuje te leki bez żadnych skutków ubocznych. Ja należę do tej grupy.
MIT 3: „Wystarczy dieta i ruch, statyny są niepotrzebne.”
Dieta i styl życia są absolutną podstawą, ale nie zawsze wystarczą. W moim przypadku, pomimo starań, dopiero połączenie ich z terapią przyniosło pożądany efekt. Prof. Banach przestrzega przed ignorowaniem problemu:
„Nie może być tak, że pacjent pyta lekarza: »Mam podwyższone stężenie cholesterolu LDL. Co mam z tym zrobić?« i słyszy: »Proszę zastosować dietę i się nie martwić«”.
U około 70% Polaków poziom cholesterolu jest zbyt wysoki, co prowadzi do tysięcy zgonów rocznie. Statyny realnie ratują życie.
Dlaczego warto było podjąć leczenie?
Dzięki statynom nie tylko obniżyłem poziom cholesterolu – zyskałem spokój ducha. Mam świadomość, że moje ryzyko chorób sercowo-naczyniowych zostało realnie zmniejszone. Terapia stała się wręcz motywacją do jeszcze zdrowszego trybu życia.
Podsumowanie: Słuchaj lekarza, nie internetowych mitów
Nie każdy musi stosować statyny, ale decyzja powinna być oparta na faktach i rozmowie z lekarzem. Jak mówi prof. Banach, pacjenci mają prawo się bać, ale rolą lekarza jest rzetelne wyjaśnienie korzyści i ryzyka. W moim przypadku zaufanie do medycyny opartej na dowodach było najlepszą decyzją zdrowotną.
Bonus: Jak skutecznie monitorować leczenie i przejąć kontrolę nad zdrowiem?
Jak widzicie, kluczem do mojego spokoju i pewności, że terapia jest bezpieczna, było regularne śledzenie wyników. Umożliwiła mi to aplikacja Medify.me, która pozwala digitalizować i analizować całą historię badań laboratoryjnych. Zamiast wertować stosy papierów, mam wszystko w jednym miejscu, na czytelnych wykresach.
Cyfrowa dokumentacja medyczna to:
📈 Pełny obraz zdrowia: Porównujesz wyniki i widzisz trendy na przestrzeni lat.
🧠 Lepsze decyzje: Widzisz, co działa, a co wymaga zmiany.
🕒 Oszczędność czasu: Koniec z chaosem i szukaniem starych wyników.
Dzięki regularnej analizie w Medify.me miałem pewność, że leczenie jest nie tylko skuteczne, ale i bezpieczne.
✉️ Wypróbuj Medify.me i stwórz swoje cyfrowe konto medyczne: https://medify.me
Źródło cytatów eksperta: Artykuł Moniki Mikołajskiej „Polacy boją się tych leków jak ognia. Prof. Banach: są tylko trzy skutki uboczne statyn”, Medonet.pl, 15.06.2024.